10 rodzinnych fotografii, którymi częstują nas media, a które nie mają związku z rzeczywistością.
We współczesnym świecie bardzo łatwo można odnieść wrażenie, że jest się beznadziejnym rodzicem – wystarczy wejść na jedno z popularnych, wystylizowanych kont na Instagramie albo po prostu przejrzeć magazyn dla rodziców, wypełniony uroczymi, stockowymi fotografiami. Jeśli i tobie przechodzi czasem przez głowę pytanie: „Ech, czemu u mnie tak to nie wygląda?!”, to mamy dla ciebie informację – to NIGDZIE tak nie wygląda. Oto przegląd najpopularniejszych zdjęć, którymi karmią nas media i małe sprostowanie od doświadczonych rodziców.
1. Zabawa farbkami
Roześmiane, radosne dziecko, które bawi się dokładnie tak, jak powinno – nie dotyka pędzlem ścian i podłogi, nie zalewa kartki (ani dywanu!) burą wodą i nie wpada na pomysł pomieszania wszystkich kolorów we wszystkich kubeczkach. Tyle zdjęcie – a jak wygląda to w rzeczywistości?
Cóż, 99% rodziców zgadza się na malowanie farbami w domu… tylko sporadycznie. Bo dziecko wypaskudzi się całe (im mniejsze, tym bardziej), bo zaleje kartkę wodą i zacznie płakać, że w „dziele” powstała dziura, bo zdarzają się pomysły pomalowania ścian albo i rodzeństwa. O konflikcie o farbki już nawet nie ma co wspominać. Większość z nas bardzo się cieszy, że tę „czarną robotę” robi za nas przedszkole. Niech tam malują, czemu nie?
2. Mycie zębów
Och, zawsze wspólnie, jednocześnie i z szerokim uśmiechem! A jak to wygląda w praktyce?
– Chodź, teraz zęby.
– Nie chcę.
– No chodź, zęby trzeba myć, żeby były zdrowe.
– Ale ja nie lubię tej pasty.
– Trudno, innej nie ma. Chodź.
– Ale ja chcę z tatą.
– Tata będzie później. Chodź. Możesz najpierw sam, ale potem ja muszę poprawić. Ale kochanie, nie połykaj tej pasty!
To jeden z wielu przykładów dialogów przy myciu zębów. Oczywiście im starsze dziecko, tym wszystko przebiega sprawniej, jednak do wspólnego szorowania z uśmiechami na ustach jeszcze dłuuuga droga!
3. Wspólne spanie
Skąpani w blasku wschodzącego słońca, uśmiechnięci, przytuleni… figa z makiem! Każdy, kto spał z dzieckiem (a zwłaszcza z dwójką) wie, że to tak NIE WYGLĄDA. O szczegółach mówi Marta, mama 5-letniej Laury i 2-letniej Anieli:
– Pewnie nie jest to zbyt popularne stwierdzenie, ale nie lubię spać z moimi córkami. Albo się kłócą, która ma więcej miejsca albo już po zaśnięciu rozpychają się tak, że rano wyglądam jak zombie. Już dwa razy dostałam łokciem w oko! Do tego trzeba wziąć pod uwagę fakt, że budzę się na każde jęknięcie i stęknięcie. Na szczęście teraz tworzymy takie wspólne łoże tylko, gdy dziewczynki są chore, w pozostałe noce śpią u siebie. To żadna atrakcja dla dzieci, ale ja mam sen jak ten ze zdjęć – dodaje z uśmiechem Agnieszka.
4. Sprzątanie
Małe dzieci rzeczywiście chętnie pomagają w pracach domowych – zwłaszcza, gdy mogą czymś „popsikać”. Jednak nie angażujemy ich do prac tak ochoczo, jak to sugerują zdjęcia z reklam. Dlaczego? Mówi o tym Alicja, mama 3-letniego Stasia:
– Kiedyś naprawdę sobie to tak wyobrażałam – że będziemy wspólnie sprzątać, że będę Stasia uczyć i w ogóle. Dzisiaj na sam komunikat: „ja chcę z tobą, mamo!” mam ciarki. Pierwszy raz zalał sprayem do szyb, oczywiście niebieskim, metr białej cegiełki na ścianie. Za drugim raz wycierał kurze i stłukł wazon. Za trzecim wrzucił mokrą szmatkę do akwarium z rybkami. O nie – wolę sama. Poczekam, aż trochę dorośnie – wyjaśnia Alicja.
5. Podróż
Niedoświadczeni rodzice mogą naprawdę uwierzyć, że długa podróż samochodem to jedna wielka radość i szczęście, do czego chcąc nas przekonać liczne fotografie. A jak reagują ci doświadczeni?
Najpierw sprawdzają, czy NA PEWNO nie ma innych opcji. Nie ma? No to pakowanie – w torbie, która będzie nam towarzyszyła w podróży, musi znaleźć się wszystko – zabawki, jedzenie, tablet (tak, tak!), a przy młodszych – pieluszki, ubrania na zmianę, mleko, woda i cała reszta. Potem podróż – zaplanowana tak, aby dziecko jak najdłużej spało. Po 30 kilometrach – cofamy się do domu po ukochanego misia. Przy okazji bierzemy też coś na chorobę lokomocyjną, bo któreś z malców wspomina, że mu niedobrze. Następnie tylko 487 pytań, czy „daleko jeszcze?”, 24 przerwy na siusiu, wymyślanie kolejnego zajęcia dla dzieci, wybuch jednego z rodziców („przestańcie się kłócić, albo zaraz wrócimy do domu i nie będzie żadnych wakacji!”) i już prawie jesteśmy u celu. Raj, prawda?
6. Zakupy
Ilu z was uśmiechnęło się po przeczytaniu tej zapowiedzi? Na pewno sporo. Jeśli jednak nie jesteś jeszcze w grupie wiedzących, że dzieci tak po prostu mają i uważasz się za złego rodzica, którego dzieci nie znają zasad kultury, bo naoglądałaś się zdjęć, to oto trochę prawdy:
Dzieci po wejściu do sklepu życzą sobie bułki i robią to w taki sposób, że reszta klientów ma prawo podejrzewać, że „maleństwo jest głodzone”. Gdy dzieci jest więcej, niż jedno – zawsze jest kłótnia o to, kto poprowadzi koszyk lub będzie w nim siedział. Zawsze! Mimo licznych rozmów, często dochodzi do sceny, w której dziecko zauważa zabawkę/jogurt z drażami za 40 złotych i bardzo, baaardzo o nią prosi (okazjonalnie – histeria na podłodze). Dzieciom w sklepie zawsze chce się pić i nie, nie mówimy tu o wodzie. Ponadto uwielbiają przejeżdżać paluszkiem po najdroższych alkoholach i uciekać w stronę parkingu, gdy tylko skupiamy się na płaceniu. Na koniec wisienka na torcie, czyli „ostatni raz byliście ze mną w sklepie!”.
7. Karmienie piersią
Oto karmiąca mama ze zdjęć – spokojna, zrelaksowana, czule zerkająca na jeszcze spokojniejsze niemowlę. Uroku chwili dodaje porządek w pokoju, modny fotel i designerski fotel. To karmienie jest takie cudowne!
Faktem jest, że rzeczywiście – bywa fajne. Ale zamiast porządku mamy na stole resztki śniadania i trzy litry wody, piękny koc się pierze, bo wietrzący pupę maluch postanowił zrobić siusiu, a zanim na twarzy mamy pojawi się błogość, widać grymas bólu – brodawki jeszcze się nie zahartowały. Nie wspominając już o drugim dziecku, które właśnie w tym momencie koniecznie chce pić: „Noo mamooo, chodź!!!!”
8. Wspólne gotowanie.
Okazjonalnie bywa całkiem przyjemne, ale rzadko przebiega tak klimatycznie i spokojnie, jak sugerują komercyjne zdjęcia. Mówi o tym Iza, mama 4-letnich bliźniaków:
– Jako przyszła mama często wyobrażałam sobie, jak to będzie, gdy na przykład będziemy stroić pierniczki. Oczyma wyobraźni widziałam tę magię, ten klimat, uśmiechy i radość. I owszem jest radośnie, ale może trochę mniej magicznie. Dzieci oczywiście kłócą się o każdą posypkę, podczas dekorowania rozsypują wszystko na podłogę, zalewają ciastka lukrem… wiadomo. No i szybko się nudzą – po 20 minutach zostaję sama na placu boju. Ja, bałagan i 50 pierników – wyjaśnia ze śmiechem Iza.
9. Ćwiczenie z dzieckiem.
Według wielu aktywnych mam, wystarczą chęci. My jednak wiemy, że to nie jest takie proste i ćwiczenie z malutkim dzieckiem przypomina obrazy ze zdjęć… ale tylko przez 2 minuty. Potem maluch zaczyna zwiewać, domagać się jedzenia/picia, zauważamy, że jego pieluszka jest już w kolanach… i po ćwiczeniach!
10. Wspólna zabawa.
Oglądając reklamowe zdjęcia można odnieść wrażenie, że nic tak nie cieszy dorosłego człowieka, jak ułożenie wieży z czterech drewnianych klocków. My odważymy się powiedzieć prawdę: zabawa z małymi dziećmi to trochę… nuda. Taka, że po godzinie rodzic patrzy na zegarek, a tu minęły dopiero 3 minuty!
Nie miej zatem wyrzutów sumienia, gdy wydaje ci się, że jesteś niewystarczająco super, bo zobaczyłaś lub zobaczyłeś kilka zdjęć. Możesz spać spokojnie – wszystko jest w normie!
Źródło zdjęć: pixabay.com