„Moje dziecko nie idzie do Komunii” – jak uchronić je przed krytyką i odrzuceniem (i czy w ogóle jest się czego bać)?
Każdego roku zwiększa się liczba dzieci, które nie przystępują do pierwszej komunii. Zanim jednak decyzja o odstąpieniu od sakramentu zostanie podjęta, rodzice przeżywają wiele dylematów. Boją się, czy nie skrzywdzą dziecka, czy nie narażą go na krytykę i odrzucenie rówieśników. Czy rzeczywiście jest się czego bać?
„Bo tak wypada” – powody, dla których rodzice obawiają się zrezygnować z Komunii
Istnieje kilka ważnych powodów, dla których rodzice decydują się na „puszczenie” dziecka do pierwszej komunii (chociaż w rzeczywistości sami nie chodzą do kościoła i z chęcią odstąpiliby od tego sakramentu), albo z powodu których przeżywają masę wątpliwości, zanim zdecydują się na taki krok. Co nas powstrzymuje?
1. Fakt, że religia jest przedmiotem szkolnym.
Gdyby lekcje religii odbywały się tylko w kościele, dla chętnych, na zasadzie: „spotykamy się o 16 w niedziele”, to proszę mi zaufać – do komunii nie chodziłoby o wiele więcej dzieci. Ale tak nie jest. Religia w szkole jest i chociaż niby nie jest przedmiotem obowiązkowym, to rodzice nie chcą, aby ich dziecko spędzało czas w świetlicy, odseparowane od innych. A skoro chodzi na religię, to wypadałoby też wysłać je do komunii. Niektórzy rodzice boją się także, że bardziej bogobojni nauczyciele spojrzą krytycznie na dziecko, ja ich doskonale rozumiem – mówi Tomasz, rodzic 8-letniego Kajetana, który idzie do komunii, choć jego rodzice nie chodzą do kościoła.
2. Nacisk rodziny.
Wielu z nas nie wyobraża sobie poinformowania członków rodziny o tym, że dziecko nie będzie uczestniczyło w sakramencie pierwszej komunii. Dlaczego? Ponieważ w Polsce tylko mówi się o tym, że religia jest osobistą sprawą. Całe pokolenia cioć, babć, wujków i znajomych skutecznie udowadniają, że tak wcale nie jest. „Spać przez was nie będę”, „Boże, co za wstyd”, „Nie tak cię wychowałam, jak możesz?”, „Krzywdzicie to dziecko, zobaczycie, jeszcze będziecie żałować” – to standardowe teksty, które często słyszą rodzice decydujący się na „skandal” w postaci niewysłania dziecka do pierwszej komunii.
3. Strach przed skutkami nieprzemyślanej decyzji dziecka.
„Teraz mówi, że nie chce, a potem będzie płacz i rozpacz, że jednak zmienił zdanie” – to często padający argument w rozmowach miedzy rodzicami. Obawiamy się, że dziecko nie jest na tyle dojrzałe, aby podjąć decyzję o zrezygnowaniu z sakramentu. Czujemy więc, że taką decyzję musimy podjąć za nie, dla jego dobra.
Czy jest się czego bać?
– Bardzo obawiałam się tego, jak to wszystko będzie wyglądało, przede wszystkim jednak bałam się, że moja córka będzie przeżywała rozpacz z powodu tego, że – w przeciwieństwie do innych, nie otrzyma prezentów. Ona jednak uparcie powtarzała, że tak nie będzie. W końcu zdecydowaliśmy się zarówno na to, aby wypisać Zosię z lekcje religii, jak i nie dopuścić jej do sakramentu komunii. Trochę zrekompensowaliśmy jej tę „stratę”, kupując w maju dobry tablet – choćby po to, aby miała czym się pochwalić, gdy dzieciaki będą wymieniały długą listę prezentów. To wystarczyło, nie było żadnego płaczu i żalu. Ostatecznie wszyscy byliśmy zadowoleni. Zosia nie usłyszała także żadnego słowa krytyki ze strony koleżanek, bardziej były ciekawe, czy tak naprawdę można, nie pójść do komunii (śmiech). Córka teraz zazwyczaj kończy wcześniej lekcje albo zaczyna je później, ze względu na to, że nie chodzi na religię. Nie ma żadnego siedzenia w świetlicy, nikt nie powiedział jej nigdy nic złego. Zaznaczam jednak, że mieszkamy w Warszawie, to duże miasto, ludzie się tak sobą nie interesują – wyjaśnia Paulina, mama 10-letniej Zosi.
Pomysł „rekompensowania” dziecku komunijnych braków prezentowych jest dość popularny wśród rodziców. Nierzadko spotykają się z krytyką – brak upominków jest przecież naturalną konsekwencją nieuczestniczenia w obrzędach i dziecko powinno „wziąć” to na swoje barki. Rodzice tłumaczą się, że dziewięciolatki są niestety zbyt małe, aby to zrozumieć, więc warto je jakoś pocieszyć.
Jeśli wierzyć słowom doświadczonych na tym tle rodziców, zbędne są także obawy związane z nieprzemyślaną decyzją dziecka. Mówi o tym Paweł, ojciec 10-letniej Patrycji:
– Wielokrotnie rozmawialiśmy z córką na temat wiary i kościoła. Sami nie wiemy, czy wierzymy, nie jesteśmy zagorzałymi ateistami, ale do kościoła nie chodzimy – nie czujemy takiej potrzeby. Nasza córka nie jest zatem wychowywania w tradycji uczęszczania do kościoła, nie zna modlitw, nie odmawia paciorka przed snem. Uznaliśmy, że musimy zaufać jej w tej sprawie – jeśli twierdzi, że nie wierzy w Boga i nie chce iść do komunii, to po prostu ma do tego prawo. Jak inaczej mamy ją nauczyć, że wiara jest prywatną sprawą każdego człowieka? Przymuszając ją, pokazalibyśmy jej, że to tylko puste słowa. Okazało się, że Patrycja świetnie sobie poradziła, gdy jej rówieśnicy szli do komunii. Kiedyś podsłuchałem jej rozmowę z koleżanką, która zapytała o powody takiej decyzji. Pati odpowiedziała: „wiesz, ja nie wierzę w Boga, więc to byłoby bez sensu. Każdy ma prawo wierzyć, w co chce i trzeba to szanować. Ja też szanuję to, że ty idziesz do komunii”. Byłem z niej dumny – dodaje Paweł,
Oczywiście pozostaje jeszcze kwestia bliskich. Czy rzeczywiście rodzicom, którzy wychowywali się w katolickiej rodzinie i którzy podejmują „szokującą” decyzję o rezygnacji z komunii, grozi zerwanie kontaktów?
– Oczywiście, że nie jest aż tak źle – wyjaśnia ze śmiechem Kamila, mama 10-letniego Łukasza. – Moi rodzice przyjęli to bez problemu, sami nie chodzą do kościoła. Brat podobnie, ale kłopot był ze stroną męża i moją babcią. Teść aż się zapowietrzył, powiedział, że to wstyd i że robimy synowi wielką krzywdę. Oczywiście mężowi się dostało, że „nie tak został wychowany”. Teściowa się popłakała, moja babcia tylko westchnęła smutno. Wszystkim jak mantrę powtarzaliśmy, że to nasza decyzja, że my też nie wtrącamy się w ich wiarę. Z czasem im przeszło. Trudno! Ludzie muszą nauczyć się, że nie mają prawa ustawiać życia innym. Czy ja mówię komuś, że jest niepoważny, bo wierzy w bzdety? Nie, I tylko tego samego wymagam od innych – poszanowania moich decyzji – mówi Kamila.
Nie puszczasz dziecka do komunii? Głowa do góry, nie będzie tak źle!
Jeśli zastanawiasz się, czy nie posłać dziecka do komunii, to pamiętaj, że większość rodziców podkreśla, że ta decyzja wcale nie ma fatalnych konsekwencji dla dziecka. Dzieciaki bawią się dalej, ewentualnie posprzeczają się o to, czy jest Bóg, czy może jednak go nie ma. Nie są to już jednak te czasy, w których dziecko zostaje odrzucone i wyśmiewane.
Rozmawiaj ze swoim dzieckiem i go słuchaj. Zanim zapadnie decyzja, niech twoja pociecha usłyszy wszystkie „za” i „przeciw”, musi zdawać sobie też sprawę z konsekwencji w postaci braku prezentów i nieobecności na religii. Twierdzi, że to zniesie? Zaufaj jej. To już nie są malutkie dzieci, ale ludzie, którzy mają prawo mieć swoje zdanie na temat wiary.
Nigdy bym nie zrobiła tego swojemu dziecku ? – cała klasa idzie a on nie! Dla świetego spokoju bym posłała. Jak w życiu dorosłym nie będzie się z tym zgadzał, może odstąpić. ‼️ Sam będzie wtedy decydować.
w wieku 8 lat kupowac dziecku tablet?? ale po co? tylko po to zeby sie pochwalila kolegom? to jest dopiero idiotyzm
Nie chodzimy do kościoła, dziecko nie chodzi na religię, nie indoktrynujemy go w domu i ma tłumaczone dlaczego. Zna pojęcie Boga, bo w niego wierzymy, tylko nie utożsamiamy się z żadną wspólnotą. Mam teraz zaprzeczyć temu wszystkiemu, spiąć się i chodzić przez całą 3 klasę do kościoła na każdą mszę, różańce, roraty, zebrania, próby i biały tydzień? Udawać i zaprzeczyć wartościom do tej pory przekazanym?