Całodobowe przedszkola – czy słusznie je piętnujemy?
W Polsce nie ma ich dużo – funkcjonują tylko w kilku większych miastach. To jednak wystarczy, aby swego czasu ruszyła pod adresem ich właścicieli lawina krytyki i pełnych oburzenia komentarzy. Czy jednak całodobowe, prywatne przedszkola rzeczywiście są takie złe?
Zdjęcia:canva.com
Całodobowe przedszkola w opinii publicznej
„Największe zło”, „krzywdzenie dzieci”, „rozwiązanie dla ludzi, którzy nie powinni mieć dzieci”, „przechowalnia” – takie opinie można usłyszeć na temat przedszkoli całodobowych. Placówki, które oferują takie rozwiązania, traktowane są jak przechowalnie dzieci, a ich właściciele – jako ci, którzy pragną zarobić za wszelką cenę. Cegiełkę do tej fali dokładają psychologowie, którzy podkreślają, że zostawianie dzieci na kilka dni w placówce opiekuńczej ma fatalny wpływ na ich psychikę – zagraża między innymi poczuciu bezpieczeństwa maluszka. Czy jednak w praktyce rzeczywiście jest tak, że w całodobowych przedszkolach dzieci zostawiane są na kilka dni? Zapytaliśmy o to dyrektor warszawskiego przedszkola , panią Edytę Wiśniewską:
– Jeszcze nigdy nie zdarzyło nam się, aby rodzic traktował nasze przedszkole jako „przechowalnię” i prosił o zaopiekowanie się dzieckiem przez kilka dni – podkreśla. – Przede wszystkim należy zaznaczyć, że nasi podopieczni rzadko u nas nocują, zdarza się to raz na kilka miesięcy i wynika z okazjonalnej potrzeby, którą jest na przykład wesele. I wówczas takie noclegi to wręcz atrakcje dla dzieci. Częściej za to zdarza się tak, że pracujący na zmiany rodzice zostawiają swoją pociechę w przedszkolu do godziny 19. czy 20. Nie mają wyjścia, bo dziadkowie albo pracują albo mieszkają daleko. Widzimy jednak, że dla dzieci to żaden kłopot. Znają otoczenie, znają swoje ciocie i dobrze się bawią. To o wiele lepsze rozwiązanie, niż korzystanie z usług nieznanej opiekunki – wyjaśnia dyrektor warszawskiego przedszkola.
Całodobowe przedszkole w oczach doświadczonych rodziców
Dotarliśmy do dwóch mam, które skorzystały lub korzystają z usług całodobowego przedszkola. Jakie są ich opinie i wrażenia?
– Kiedy przedszkole, do którego uczęszcza moja córka poinformowało nas o takiej możliwości, byłam święcie przekonana, że nigdy z tego nie skorzystam. A potem okazało się, że kilka dni w miesiącu muszę pracować do 18. Czasami wtedy w domu jest mąż, ale czasem akurat przebywa w pracy w Niemczech. Moja rodzice nie żyją, teściowie mieszkają prawie 300 kilometrów od nas. Nie wiedziałam, co zrobić, ale przypomniałam sobie o ofercie przedszkola. I teraz bardzo sobie cenię to rozwiązanie, właściwie ratuje mi życie – dodaje ze śmiechem Karolina, mama 4-letniej Zuzki.
Drugą mamą jest Magda, mama 3,5-letniego Marcela:
– W przedszkolu całodobowym, do którego chodzi mój syn, jeden raz zostawiłam go na noc. Byliśmy zaproszeni z mężem na wesele, a moi rodzice akurat chorowali. Na co dzień nie potrzebujemy opiekunki, więc nie mamy żadnej zaufanej, a zupełnie nie wyobrażałam sobie wpuścić kogoś obcego do domu. Zapowiedziałam więc Marcelowi, że czeka go taka super noc w przedszkolu, kupiliśmy popcorn i poprosiłam opiekunkę o włączenie bajki, którą synek zawsze ogląda około 18. Potem „ciocia”, którą dobrze zna, poczytała mu bajkę i zasnął. O wszystkim, zdjęciami i wiadomościami, informowała mnie przedszkolanka. Najśmieszniejsze jest to, że syn od tamtej pory pyta, kiedy będzie powtórka. Ale gdyby spytać kogoś „z boku” to powie, że jestem wyrodną matką. Gdybym wzięła obcą opiekunkę, nie usłyszałabym krytycznego słowa. To głupie – dodaje Magda.
„Na wszelki wypadek”
Co jednak z rodzicami, którzy wpadliby na pomysł, aby zrobić sobie „wolne” od obowiązków związanych z dzieckiem i chcieliby zostawić je w placówce na kilka dni? Jak się okazuje, bronią się przed nimi same placówki – większość z nich ma w regulaminie informację, że dziecko może przebywać w przedszkolu tylko jedną dobę bez przerwy.
Może więc te „straszne”, całodobowe przedszkola wcale nie są takie złe? Dajcie znać w komentarzach, co o tym sądzicie i czy bylibyście gotowi skorzystać z takiej propozycji.