High need baby. 10 rzeczy, które czują mamy NAPRAWDĘ wymagających dzieci
Spokojne umycie zębów? Przyjemny spacer ze śpiącym w gondoli niemowlęciem? Swobodna rozmowa z gośćmi? Mama dziecka, określanego dzisiaj jako „high need baby”, musi zapomnieć o tych rzeczach na dobre kilka miesięcy. Jej codzienność jest bardzo trudna, podobnie jak emocje, które jej towarzyszą. Poznaj je albo… rozpoznaj w nich swoje własne.
High need baby – co to znaczy?
High need baby to stosunkowo nowe określenie niemowlęcia o wysokich potrzebach. Dziecka niezwykle wrażliwego, które często i głośno manifestuje swoje niezadowolenie – oczywiście rozdzierającym płaczem. High need baby śpi mało i krótko, a poza tymi drzemkami jest, krótko mówiąc, „nieodkładalne”. Toleruje tylko towarzystwo swojej mamy i to najlepiej w kontakcie „skóra do skóry”.
Chociaż termin „high need baby” jest „świeży”, tego typu zachowania u niemowląt nie są nowością. Kiedyś takie maleństwa określało się po prostu jako „trudne”. I jeśli usłyszysz, jak przy rodzinnym stole jedna z twoich ciotek mówi do drugiej: „Oj tak, pamiętam, Tomek to dał Jadzi popalić, jak był malutki. Co to było za dziecko!” – to wiedz, że dorosły już dziś Tomek najpewniej był „high need baby”. A ciocia Jadzia raczej nigdy nie zapomni początków macierzyństwa.
Co czuje mama „high need baby”?
Wróćmy jednak do naszych czasów. Być może twojej przyjaciółce, siostrze albo szwagierce urodziło się wyjątkowo wrażliwe, wymagające dziecko. Warto wiedzieć, co ta młoda mama może czuć – dzięki temu łatwiej jej pomożesz. A może po prostu odkryjesz w opisanych poniżej emocjach swoje własne i poczujesz ulgę, że nie jesteś sama.
A zatem – co czuje mama „high need baby”?
- Zawód
Bo przecież nie tak miało być! Mama „high need baby” często czuje się trochę… oszukana. Bo przecież magazyny, reklamy, podręczniki – wszystkie pokazują inny świat. Ba! Ona sama widzi, że może być inaczej. Że dziecko przyjaciółki można przewinąć na śpiocha. Że córka siostry śpi w wózku przez kilka godzin. Że synek koleżanki spokojnie leży i głużąc cicho, obserwuje świat.
High need baby nie leży spokojnie, bo na samą próbę odłożenia rozpacza, ile ma sił w małych płuckach. Śpi po 15 minut i budzi je skrzypnięcie podłogi (a może i mrugnięcie okiem). A na spacerach albo będzie noszone albo po prostu nie będzie miło. I koniec kropka.
- Skrajne wyczerpanie
Mamy małych wrażliwców są, krótko mówiąc, wykończone. Nie zmęczone, tylko właśnie wykończone. Bo one nie pamiętają, kiedy miały drzemkę w dzień, a jakość snu nocnego pozostawia wiele do życzenia. One nie mogą oddać komuś maluszka i odpocząć – jeśli to zrobią, ich pociecha będzie krzyczeć przez cały czas. Często nie pamiętają, kiedy zrobiły coś dla siebie. Wizyta u fryzjera? Dobry żart. Dźwigają, noszą, lulają, uspokajają, czasem płaczą razem ze swoim dzieckiem. I ciągle mają nadzieję, ze TA drzemka potrwa dłużej niż 20 minut – najczęściej jednak nic z tego nie wychodzi.
- Brak radości z macierzyństwa
Owszem, pojawiają się dobre chwile. Pierwszy uśmiech, głużenie, pierwsze chwycenie zabawki i śmieszna minka. Te chwile dodają sił każdej mamie. Jednak w przypadku mam high need baby jest ich o wiele mniej niż płaczu i krzyku. Jest za to więcej: „Nie mam już siły”, „Boże, jak długo będziesz jeszcze krzyczał” czy „Dziecko, o co ci chodzi, robię wszystko!”. Trudno o uśmiech i radość, kiedy dziecko chce być noszone czwartą godzinę i budzi się nie z uśmiechem, tylko krzykiem.
- Poirytowanie radami
„Bo go rozpieściłaś” – to teść. „Zrób to tak, jak ja, to działa!” – radzi przyjaciółka, mama Zosi, którą od urodzenia trzeba budzić na jedzenie. „Za dużo noszenia, musicie być konsekwentni” – szwagierka. „A może ona jest głodna, często ją karmisz?” – tu mama, dla odmiany. Takich porad jest mnóstwo, każdy chce być pomocny. Ale tylko irytują, bo mama tak wrażliwego dziecka ma już je wszystkie sprawdzone. I wie, że nie działają. A jeśli chcesz wiedzieć jak zareagować na dobre rady, przeczytaj artykuł: Asertywność młodej mamy – co zrobić, gdy wszyscy wiedzą lepiej?
- Poczucie bycia kompletnie niezrozumiałą
„High need baby to wymysł niekompetentnych rodziców” albo „przesadzasz”, ewentualnie: „daj spokój, przecież takie małe dziecko tylko śpi i je”. Nikt nie uwierzy, że mama high need baby nie jest w stanie w spokoju umyć zębów. Że jej dziecko będzie płakało przez dwie godziny, bo obudził je kruk za oknem. Nikt nie uwierzy, bo to trzeba przeżyć samemu. Są mamy, których pierwsze dziecko było „podręcznikowym” bobasem, a drugie już high need baby. I one także przyznają – „nie wierzyłam w to wszystko, ale teraz rozumiem”.
- Wyrzuty sumienia
O czym może myśleć mama, której dziecko – w przeciwieństwie do innych, od początku życia zachowuje się jak obraz nieszczęścia? Oczywiście ta myśl to: „to moja wina”. Przeświadczenie o własnej nieudolności i nieporadności towarzyszy mamom high need babies notorycznie. Wyrzuty sumienia pojawiają się także po każdej chwili słabości – złości, irytacji na dziecko czy po słowach: „Bądź wreszcie cicho, do cholery!”. Mama high need baby często się katuje wyrzutami, bo czuje, że sobie nie radzi. A przecież „powinna”.
- Niska samoocena
Jako matka, jako żona, jako kobieta – mamy tak wymagających dzieci oceniają się źle, bo często są poirytowane, bo nie przygotowały gorącego obiadu, bo nie miały czasu na makijaż. Jeśli odwiedzają profile #instamatek, czują się jeszcze gorzej. Bo przecież inne kobiety dają radę – one nie.
- Bezradność
Podręczniki nie działają. Rady nie skutkują. Nie działa otulanie, wyciszanie i nowinki z parentingowych serwisów. Mamy high need babies czują się bezradne, bo jedyne, co jest w stanie uspokoić ich dziecko, to one same – choć też nie do końca. Czasem wystarczy, że mama inaczej pachnie albo trzyma malca w nowej pozycji… i już, głośny protest bez „fazy wstępnej”.
- Poczucie niesprawiedliwości
Czyli banalne „dlaczego ja?”. Dlaczego jedno dziecko potrafi spać osiem godzin „ciurkiem”, a drugie – teoretycznie wykończone łkaniem, budzi się z krzykiem po 30 minutach? Poczucie niesprawiedliwości, a czasem nawet zazdrość – znają to wszystkie mamy małych „wrażliwców”.
- Samotność
Mama high need baby spróbuje wyjść ze swoim maluchem i koleżankami do klubokawiarni – ale zrobi to najpewniej tylko raz. Może jej dokuczać samotność, bo nie ma zbyt wielu możliwości wyjścia czy przyjęcia gości – całą jej uwagę pochłania macierzyństwo.
Jak możesz pomóc mamie high need baby? Na pewno nie radami – to już wiemy. Możesz jednak pozwolić jej się wygadać, po prostu. Zrobić obiad, ogarnąć prasowanie. Ot, drobiazgi, które są prawdziwą pomocą, a nie pocieszaniem. A jeśli sama jesteś taką mamą – wiedz, że to minie. Już za miesiąc, już za pół roku będzie znacznie lepiej. A kiedy inne mamy będą przeżywać bunt dwulatka… dla Ciebie będzie to „pikuś!”