O „Momo challenge” i innych wyzwaniach, czyli dlaczego starsze dzieci przegryzają kapsułki do prania?
Niemal każdy, kto ma dostęp do sieci i choć raz na jakiś czas odwiedza portale z poradami dla rodziców, zetknął się z ostrzeżeniami przed bardzo niebezpiecznym „Momo”. Czym jest „Momo challenge” i jakie inne, niebezpieczne wyzwania czyhają na dzieci w internecie?
„Momo challenge” – laleczka, która wystraszyła świat
Wizerunek „Momo” przeraża. To lalka z wyłupiastymi oczami, ogromnymi źrenicami, dziwacznym, nienaturalnie rozciągniętym uśmiechem oraz smętnie wiszącymi, cienkimi włosami. Chociaż wiele osób kojarzy ją z wyzwaniem, o którym przeczytasz za chwilę, w istocie stworzył ją japoński artysta Midori Hayashi. Figura na przedziwnych łapach jest częścią wystawy w Vanilla Gallery z tego roku.
Sam Hayashi gorąca zaprzecza, aby miał cokolwiek wspólnego z tzw. „Momo challenge”. Wygląda zatem na to, że ktoś wykonał zdjęcie rzeźby, a następnie wykorzystał je do stworzenia przerażającego, internetowego wyzwania.
Z Momo można skontaktować się za pośrednictwem komunikatora WhatsApp. Kiedy doda się ją do kontaktów, „lalka”(a bardziej program), może zacząć wysyłać zdjęcia związane z brutalną przemocą oraz namawiać do realizacji zadań, ostatecznie prowadzących do samobójstwa. Aktywność „lalki” wiązana jest już z przypadkiem samobójczej śmierci 12-latki z Argentyny.
Problem polega na tym, że wraz z pojawiającymi się ostrzeżeniami o groźnym kontakcie, wzrosło także zainteresowanie „Momo”. Na YouTube bez problemu można znaleźć popularne filmy, na których dzieci i nastolatkowie nagrywają swoje próby kontaktu z tajemniczą lalką.
„Momo challenge” to tylko jedno z wyzwań, jakie podejmują dzieci. Jakie jeszcze zszokowały świat?
„Tide-pod challenge”, czyli gdy nastolatek przegryza kapsułkę do prania
Jednym z najbardziej szokujących „wyzwań” tego roku było „tide-pod challenge”, czyli wyzwanie polegające na włożeniu do ust kapsułki do prania, a nawet jej przegryzienie – oczywiście wszystko pod czujnym okiem kamery. Możliwe efekty to poważne zagrożenie zdrowia, a nawet śmierć ryzykanta.
Serwis YouTube szybko zareagował na niebezpieczne wyzwania, usuwając tego typu materiały. Wciąż można jednak zobaczyć je np. na dailymail.co.uk. Ostrzegamy – poniższe filmiki nie są zbyt „apetyczne”!
https://www.dailymail.co.uk
„Cinnamon challenge”
Zeszłorocznym „hitem” było z kolei wyzwanie o nazwie „cinnamon challenge”, które polegało na zjedzeniu łyżki stołowej cynamonu, a potem wstrzymywanie się przez minutę w wypiciem czegokolwiek. Skutkiem takich działań może być skurcz oskrzeli i niewydolność oddechowa. Oto przykładowy filmik z sieci:
„Game of 72”
Nieco mniej popularne – ale wciąż na tyle, aby w sieci stać się hitem, było wyzwanie pod nazwą „Game of 72”, które polegało na zniknięciu z domu na 72 godziny. Warunkiem miało być nieinformowanie rodziców o swoich planach, czego efektem u wielu z nich był zapewne stan przedzawałowy i gigantyczny lęk o los dziecka.
„Kiedyś dzieci takie nie były!” – Czy na pewno?
Słuchając o internetowych wyzwaniach, wielu z nas zadaje sobie jedno pytanie: „Po co?!” Czy dzieci są dzisiaj aż tak bezmyślne?”. Odpowiedź na pierwsze pytanie jest prosta – dla „lajków”, dla uwagi, dla poczucia własnej wartości. Im więcej czasu nasze dzieci spędzają w sieci, tym większe znaczenie ma dla nich to, jak zostaną tam ocenione. Nie masz lajków – niewiele znaczysz w internetowym świecie. Z kolei duże zainteresowanie opublikowanym filmikiem może wzbudzić wręcz euforię – stąd dążenie „do sukcesu” za wszelką cenę. To po prostu wielka atrakcja dla dzieci.
Czy jednak to tylko „dzisiejsze” dzieci są bezmyślne? Otóż nie – zmieniła się tylko forma i zasięg. Kiedyś „wyzwania” polegały na przebiegnięciu przed jadącym samochodem – tak późno, jak to możliwe. Dzieci imponowały rówieśnikom wchodząc na jak najwyższe drzewa, chociaż dobrze wiedziały, jakie mogą być tego konsekwencje (i że im nie wolno). Bezmyślne, niebezpieczne wyzwania istniały i także miały na celu wzbudzenie zainteresowania i poklasku – nie było jednak możliwości uzyskania takiej publiczności i zaprezentowania filmu innym, więc popularność pomysłów nie rosła w zawrotnym tempie.
Jak uchronić dziecko? Kontrolą, rozmowami i edukacją – tylko w ten sposób zabezpieczysz swoje dziecko przed negatywnymi skutkami szukania internetowego poklasku za wszelką cenę. Nie zgadzaj się na to, aby 9-latek spędzał dwie godziny, przeglądając bez kontroli filmy na YouTube. Nie zezwalaj 10-latkowi na prowadzenie własnego kanału. A poza tym rozmawiaj o zagrożeniach, czasami szokuj, pokazując możliwe efekty wyzwań. Krótko mówiąc – trzymaj rękę na pulsie, uświadamiaj co do niebezpieczeństw internetu i… jak najczęściej wysyłaj dziecko na dwór!