Rodzicowe Story – Anka, Maniuś i Rodżer , odc. 1
– Maniuś, błagam Cię zabierz ode mnie ten wózek, bo zaraz padnę! Możesz raz popatrzeć na moje zmęczone nogi i trochę pomóc! Skąd ja takiego chłopa wytrzasnęłam???
Maniuś (kochany mąż) spojrzał na ciągnącą wózek z Rodżerem Ankę i z lekka się ociągając przejął maszynę.
Wybrali się akurat na spacer do galerii handlowej – w końcu niedziela jest idealnym dniem na zakupy.
Anka zostawiając dziecko w rękach męża wpadła w szał zakupów, nawet przestały ją boleć nogi.
Biegała od sklepu do sklepu w poszukiwaniu bluzek, butów, sukienek no i oczywiście ubranek dla Rodża.
Jak tu nie przymierzyć tej laserkowej bluzeczki? A te buty z paseczkami – śliczne. Kiedy w końcu wychodziła z ostatniego sklepu w galerii i była już wykończona noszeniem toreb, przypomniała sobie, że zostawiła dziecko ze swoim mężem (mniej lub bardziej odpowiedzialnym) i nie widziała ich już dobre trzy godziny. Zaczęła rozglądać się po galerii, ale nie miała pojęcia, gdzie mogli być. Dziesięć razy nagrała się na sekretarkę Maniusia, za dziesiątym razem już nie przebierała w słowach.
– Gdzie oni się podziali, mam ich szukać z ochroną czy co?!? Niech tylko znajdę mojego mężulka!
Postanowiła na spokojnie pomyśleć, gdzie mogli pójść.
Pierwszy odważny pomysł odrzuciła ("Nieee, tam by chyba nie poszedł z dzieckiem").
Zostały trzy: jedzenie, elektronika i w ostateczności sklep z zabawkami (tylko tam gdzie mają autka na akumulator, albo wielką kolejkę, żeby tatuś mógł się pobawić).
Nie zastanawiając się dłużej, obładowana zakupami pognała w stronę działu z jedzeniem, potem sklepu z elektroniką.
I nic. Zapadli się pod ziemię. w dodatku ten cholerny telefon milczał. Został tylko dział z zabawkami. Zła i zniecierpliwiona poszła w kierunku ostatniego punktu z listy, gdy jej uwagę przykuła wystawa sklepu meblowego. Przyjrzała się bliżej i zobaczyła tak słodki widok, że przeszła jej cała złość. Rodżer i jego tatuś spali słodko na wielkim małżeńskim łożu, ustawionym na wystawie. Lepszych manekinów w życiu nie widziała. Wpatrywała się w nich jeszcze dobre dziesięć minut. – Kochane chłopaki – pomyślała i ruszyła w ich stronę, bo było tak późno, że już prawie zamykali galerię.