Rodzicowe Story – Magda, Karol i Jaś, odc.2
Magda zdążyła tylko zabrać torebkę i płaszcz, gdy po telefonie z przedszkola pędziła po Jasia. Rzuciła tylko szybkie „do widzenia” i natychmiast pobiegła do auta na zatłoczonym parkingu. Na szczęście wyjechała bez problemu – inaczej niż zwykle, gdy wszyscy na raz wychodzą z pracy. Skrzyżowania nie były tak łaskawe, trafiła na „czerwoną falę”, ze zniecierpliwieniem wciskała coraz mocniej pedał gazu.
Od wychowawczyni usłyszała tylko niejasne słowa : „Proszę przyjechać po Jasia, coś jest nie tak”. Musiała być tam jak najszybciej. O mało nie zaczęła kląć na pieszych, wszyscy dzisiaj stali jej na drodze. „Co z moim Jasiem?” – myślała. Od rana był niewyraźny, ale sądziła że jest niewyspany. Może coś przeoczyła?
Gdy w końcu zajechała pod bramę przedszkola na Stokowej nie szukała miejsca na parkingu – zostawiła samochód pod bramą – co z tego, że zablokowała kilka aut. Zdyszana wbiegła do sali zabaw Jasia, wzrokiem namierzając synka. Nie bylo go tam. Usłyszłała wołający ją głos wychowawczyni. Obkręciła się na pięcie, pobiegła za głosem. W kąciku siedział Jaś. Płakał. Gdy tylko ją zobaczył podbiegł, przytulił się i powiedział: „Mama, tak strasnie się chciałem do ciebie psytulić”.
Magda odetchnęła z ulgą. Nic się nie dzieje. Wszystko gra. Mój kochany synek. To tylko fałszywy alarm. Jak dobrze.
– Chodź Jasiu, pojedziemy do domu, do taty.