„Oczyma wyobraźni widzę, jak przechodzę obok drzwi i uderzam jej główką o framugę” – dlaczego tego typu myśli doświadcza nawet 90% młodych matek?
Gdy w domu pojawia się noworodek, często okazuje się, że wiele naszych wyobrażeń nijak ma się do rzeczywistości. Karmienie jest trudne, malec wcale nie przesypia większości doby, a w głowie pojawiają się bardzo dziwne wyobrażenia o krzywdzie, którą mu robimy. O ile o dwóch pierwszych rzeczach chętnie rozmawiamy z innymi mamami, o tyle już kwestia dziwnych myśli pozostaje naszą tajemnicą. Dlaczego boimy się o tym mówić i co właściwie jest przyczyną przerażających wizji i myśli?
Zdjęcie: rawpixel/Unsplash
Dlaczego mamy mają straszne myśli o swoich nowonarodzonych dzieciach?
„Kiedy kąpałam swojego synka, złapałam się na myśli, jak łatwo byłoby go utopić, zrobić mu krzywdę. To mną wstrząsnęło. Nigdy w życiu bym tego nie zrobiła, kocham synka nad życie, ale ta myśl po prostu się pojawiła. Pomyślałam, że powinnam pójść do psychologa, ale oczywiście się boję, że uzna mnie za zagrożenie dla dziecka.”
To tylko jeden z przykładów myśli, jakie spotykają młode mamy po urodzeniu dziecka. Szybkie, czasem natrętne, bardzo niepokojące myśli o zrobieniu krzywdy noworodkowi. Mogą być różne – dotyczyć poślizgnięcia się i zgniecenia dziecka podczas upadku, uderzenia jego główką o framugę podczas przechodzenia przez drzwi, wypadnięcia z rąk na balkonie czy nawet właśnie celowego zaszkodzenia maluszkowi. Skąd takie myśli, często powodujące w młodej mamie koszmarne wyrzuty sumienia i lęk, w ogóle się biorą?
Nie tak dawno temu temat poruszony został przez Jonathana Abramowitza, profesora psychologii i neurologii. Według niego, istnieje dość proste wyjaśnienie powstawania takich myśli właśnie u świeżo upieczonych matek. Mianowicie, pojawiające się dziecko staje się dla rodziców czymś absolutnie najważniejszym, skupiającym całą uwagę. Jednocześnie zauważamy, jakie jest kruche i bezbronne. Mózg włącza więc tryb „ochrony” i zaczyna wymyślać potencjalne zagrożenia po to, aby się przed nimi ustrzec. Niestety, nie oszczędza przy tym samej matki (oraz ojców, ponieważ problem występuje także u 88% z nich).
Warto dodać, że według psychologów, myśli te mają podobne podłoże jak te, które mamy w odniesieniu do nas samych. Przykładem może być dziwna myśl o możliwości skoczenia pod nadjeżdżający pociąg, chociaż przecież generalnie nie mamy myśli samobójczych. To coś w rodzaju ostrzeżenia naszego mózgu – „jest taka możliwość, UWAŻAJ”.
Dlaczego o tym nie rozmawiamy?
Skoro sprawa jest tak powszechna, to dlaczego nigdy ci się nie zdarzyło, aby usłyszeć o tym od babci, cioci, mamy, kuzynki, przyjaciółki? Dlaczego to nie jest taka typowa porada dla rodziców: „Tylko się nie martw dziwnymi myślami, to się zdarza”? Przyczyna jest oczywista – boimy się o tym mówić. Wraz z takimi myślami pojawia się strach, że coś z nami nie tak. Boimy się też, że powiedzenie o tym komukolwiek będzie miało konsekwencje. „Pomyślą, że jestem szalona”, „Odbiorą mi dziecko”, „Nikt mi nie uwierzy, że to po prostu głupia myśl, a nigdy w życiu nie zrobiłabym dziecku krzywdy”.
Takie myśli rodzą lęk, ponieważ kłócą się z wyobrażeniem o dobrej mamie. Pojawiające się dookoła informacje o kobietach, które rzeczywiście skrzywdziły swoje dzieci, także nie pomagają w dzieleniu się takimi problemami. Wolimy zatem milczeć.
Kiedy myśli o krzywdzie dziecka rzeczywiście powinny niepokoić?
Istnieje mnóstwo mam, które doświadczają powyższych myśli i nie ma to związku z rzeczywistym pragnieniem krzywdy dziecka. Są też jednak przypadki, gdy mama rzeczywiście krzywdzi pociechę, a przed tym także miewa niepokojące przemyślenia. Jak odróżnić zatem te niebezpieczne od tych „biologicznych”?
Mianowicie, bardzo dużo zależy od tego, jakie uczucia wywołują wspomniane myśli. Te nieszkodliwe powodują lęk i niezrozumienie mechanizmu ich powstania. Mówiąc bardziej obrazowo – chodzi na przykład o mamę, która cieszy się z macierzyństwa mimo jego trudności i nie rozumie, skąd w ogóle takie myśli przychodzą jej do głowy, wstydzi się ich.
O wiele bardziej niepokojące jest, gdy tego typu myśli są efektem kłopotów ze zdrowiem, czyli np. depresji poporodowej. W takiej sytuacji mogą łączyć się z niechęcią do samego dziecka albo utożsamianiem zrobienia dziecku krzywdy z „uwolnieniem go” od męczącego życia i toksycznej matki. Wówczas często pojawiają się także dodatkowe objawy – problemy ze snem, fatalna samoocena, wrażenie kompletnej nieporadności, niechęć do pozostawania tylko z dzieckiem, agresja albo smutek, zmiany apetytu. To sygnały świadczące o konieczności natychmiastowego zwrócenia się o pomoc do specjalisty.
Kiedy „dziwne” myśli mijają? Według specjalistów, ten dziwaczny, choć naturalny mechanizm naszego mózgu wycisza się po około 6 tygodniach od przyjścia dziecka na świat. Później zamartwianie się o malca przybiera już bardziej „klasyczną” formę.