Czeka cię poród i zastanawiasz się nad znieczuleniem zewnątrzoponowym? Najpierw uodpornij się na bzdury, które o nim usłyszysz!
Porody naturalne są bardzo różne. Długie, krótkie, proste, skomplikowane, pojedyncze, mnogie, wspomagane lub nie. Wszystkie łączy jednak jedno – silny ból. Stąd też coraz więcej kobiet (często nawet te, które do pierwszego skurczu wykluczały taką możliwość) decyduje się na znieczulenie. Jeśli wierzyć mitom, popełniają ogromny błąd, narażając zdrowie swoje i swojego dziecka. Czy to prawda? Oczywiście, że nie. Dzisiaj otrzymasz od nas szczepionkę… na bzdury rozpowiadane o ZZO.
1. Po znieczuleniu zewnątrzoponowym niczego się nie czuje.
Ani bólu, ani skurczów, ani nóg – pozostaje leżeć i czekać, aż dziecko samo „wyjdzie”. To oczywiście kompletna bzdura. Dobrze podane znieczulenie zewnątrzoponowe nie znosi czucia w nogach (rodząca może swobodnie poruszać się z założonym cewnikiem), ból jest zredukowany (często nawet nie do zera lecz na tyle, by był całkiem znośny), a skurcze wciąż odczuwalne.
Jeśli znieczulenie zostanie źle dobrane (co zdarza się rzadko), rodząca może rzeczywiście mieć kłopot z utrzymaniem się na nogach, ale jest to oczywiście przejściowe. Na szczęście coraz częściej mówi się o tym chociażby w szkole rodzenia.
2. Znieczulenie zewnątrzoponowe może skutkować stałym paraliżem od pasa w dół.
Ciekawe tylko, dlaczego w ogóle nie słyszymy o takich przypadkach w kochających sensacje mediach? Już wyjaśniamy – ponieważ takie rzeczy się nie zdarzają. Paraliż nie jest możliwy, ponieważ znieczulenie podaje się do dolnej odcinka kręgosłupa, gdzie nie dociera rdzeń kręgowy. Tadam!
3. Znieczulenie zewnątrzoponowe szkodzi dziecku.
Leki podawane przy ZZO są w pełni bezpieczne dla dziecka, ponieważ nie dostają się do krwiobiegu. Nie ma żadnych dowodów wskazujących na to, by podanie znieczulenia miało jakikolwiek negatywny wpływ na rozwój malca.
4. ZZO powoduje, że poród przebiega wolniej.
W wielu przypadkach jest dokładnie odwrotnie. Gdy przyszła matka bardzo cierpi, przestaje słuchać personelu, co znacznie utrudnia przebieg porodu. Podanie znieczulenia otwiera możliwość współpracy z rodzącą, która zaczyna stosować się do zaleceń i wskazówek – co przyspiesza całą akcję. Dobra współpraca jest niezwykle ważna przy każdym porodzie.
5. Wkłuwanie igły jest koszmarnie bolesne.
Zapytaliśmy o to lekarzy i same mamy. Ci pierwsi podkreślają, że stosowane dzisiaj igły są bardzo cienkie, a samo ukłucie jest niemal bezbolesne. Mamy z kolei wspominają, że owszem, wkłucie powoduje dyskomfort, ale w porównaniu do bólu porodowego… nie ma o czym mówić. Większym problemem niż założenie cewnika jest utrzymanie ciała bez ruchu.
6. Znieczulenie można podać tylko raz.
To informacja kompletnie wyssana z palca. Często zdarza się, że rodząca otrzymuje drugą dawkę leku przez cewnik – oczywiście nie trzeba wówczas ponownie robić wkłucia. Podsumowując – gdy znieczulenie przestaje działać, lekarz może podać przyszłej mamie „dokładkę”.
7. Nie można podać ZZO, gdy przyszła mama ma na plecach tatuaż.
Można i to bez żadnego problemu. Lekarz może odmówić jedynie wtedy, gdy tatuaż jest świeży (a rzadko zdarza się, aby kobiety w ciąży się tatuowały) albo gdy w okolicy potencjalnego wkłucia jest jakikolwiek stan zapalny. Nie chodzi zatem o barwnik czy „zakrycie pola”, ale o ryzyko komplikacji powstające zawsze, gdy skóra jest uszkodzona.
8. Po znieczuleniu nie można karmić piersią.
Można, ponieważ leki stosowane podczas zabiegu w najmniejszym stopniu nie wnikają do mleka mamy. A ona czuje się dobrze i ma siły, aby nakarmić noworodka.
9. Po znieczuleniu zewnątrzoponowym zawsze strasznie boli głowa.
Bóle głowy po podaniu ZZO mogą wystąpić, ale tylko i wyłącznie wtedy, gdy zostaje ono źle podane i lekarz nakłuwa oponę twardą. W praktyce takie wypadki zdarzają się bardzo, bardzo rzadko, a dolegliwości łatwo można opanować i znikają po kilku dniach.
10. Prawdziwe matki nie korzystają ze znieczulenia.
„Nie jesteś matką, bo nie doświadczyłaś prawdziwego bólu” – to szokujące, ale takie komentarze naprawdę można znaleźć w sieci albo nawet… usłyszeć. Wyjaśnijmy zatem – jedno z drugim nie ma NIC wspólnego. Znieczulenie zewnątrzoponowe jest cudowną zdobyczą nauki i medycyny, pozwala łatwiej znieść ogromny ból, a i często poczuć większą siłę do dalszych zmagań. To, jaką matką będzie rodząca, pokaże czas, nie decybele w sali porodowej.
I jeszcze jedno. Gdy zapytamy jakiegokolwiek dorosłego, czy czuje się bardziej kochany, bo jego mama wiła się z bólu podczas porodu, zamiast wziąć znieczulenie, zgadnij, co odpowie? Co ty byś odpowiedziała na takie pytanie…